24 października 2013

PIENINY klasycznie — na Sokolicę i Trzy Korony

Szczawnica — Sokolica — Czerteż — Góra Zamkowa — Ostry Wierch — Okrąglica (Trzy Korony) — Przełęcz Szopka — Wąwóz Szopczański — Sromowce Niżne | dodatkowo: Droga Pienińska — Szczawnica
(szlaki: niebieski — żółty | dodatkowo czerwony)

czas przejścia: 6 | 8 godzin   suma podejść: 900 | 1000 m   dystans: 12 | 22 km   trudność: **    infrastruktura: schronisko PTTK Trzy Korony

W jeden z październikowych weekendów postanowiliśmy odpuścić sobie beskidzkie klimaty i pojechać w Pieniny. Uznaliśmy, że jesień to najlepsza pora na odwiedzenie malowniczego pasma. Rzeczywiście, rdzawo-czerwone lasy poprzetykane białymi skałkami wyglądały obłędnie. Do tego szmaragdowe wody Dunajca, a w powietrzu tysiące wirujących liści… Krajobraz jak z bajki. Niestety, choć październik w innych górach to już nie sezon, tu turystów nie brakowało. Piękna, niemal letnia pogoda zrobiła swoje i do Szczawnicy oraz Sromowców zjechało mnóstwo ludzi. Chyba nikt nie lubi wędrować w tłumie, dlatego wiemy, że następnym razem trzeba w ten rejon przyjechać w tygodniu, gdy na szlakach królują pustki. Wtedy dopiero Pieniny muszą robić wrażenie!

Z łagodnie sfalowanych grzbietów wyrastają ostre stożki […], ciemne lesiste zbocza przerywają ściany
wapiennych skał — strzelistych i stromych, a wysokością względną dorównujących tatrzańskim
Zamarłym Turniom i Mnichom. Wśród urwisk wije się wąwóz Dunajca, na którego dnie

rzeka zatacza pełne fantazji meandry. [Józef Nyka Pieniny. Przewodnik]

Niewielki Pieniński Park Narodowy jest niezwykle urozmaicony krajobrazowo. Da się jednak podczas jednej wycieczki zobaczyć prawie wszystkie jego atrakcje. Należy tylko połączyć szlak niebieski (Szczawnica — przełęcz Szopka) z żółtym (z przełęczy do Sromowców). To zresztą żadne odkrycie — właśnie tę trasę już w 1914 roku polecał Kazimierz Sosnowski, niestrudzony propagator i miłośnik polskich gór. Wówczas nie była ona jeszcze wyznakowana, zajął się tym w 1926 roku ksiądz Walenty Gadowski, ten sam, który w Tatrach budował słynną Orlą Perć. W Pieninach też nie zabrakło eksponowanego fragmentu, zwanego analogicznie Sokolą Percią. Przepaścisty odcinek ma tu zaledwie kilkadziesiąt metrów i jest, w skali tatrzańskiej, zaledwie lekko trudny. Z mniejszymi dziećmi lub tymi, co boją się przepaścistych widoków, można go obejść specjalnie wyznakowanym zielonym szlakiem.

Górska część wyprawy — ze Szczawnicy do Sromowców Niżnych — liczy około 10 kilometrów. Niby niewiele, ale trzeba wyruszyć wcześnie. Przejście — wraz z postojami na platformach widokowych i odpoczynkami, a tych trochę będzie, bo wędrówka potrafi zmęczyć — zajmuje co najmniej 7 godzin. Tutejsze szczyty nie porażają wysokością, ale podejścia są strome, a co gorsza kilkakrotnie schodzi się i podchodzi na kolejne wzniesienia (różnica wysokości na trasie to 550 metrów, ale suma podejść już 900 metrów). Dochodząc do Sromowców, czuliśmy trasę w nogach, a przecież górskie wędrówki mamy we krwi :). Najpiękniejsza trasa parku ma jeden oczywisty mankament — jest ogromnie zatłoczona. Jeśli wyruszymy na niebieski szlak do 9.00, mamy szansę we względnym spokoju podziwiać widoki z Sokolicy. Później ruch wzrasta w postępie geometrycznym — kiedy doszliśmy około 14.00 na Okrąglicę (982 m n.p.m.), żeby dostać się na platformę widokową, trzeba było odstać godzinę w kolejce. Czy widoki były tego warte, nie sprawdzaliśmy. Od razu pomaszerowaliśmy dalej, bez żalu opuszczając miejsce, w którym wrzało jak w ulu.

Wycieczka jest atrakcyjna od samego początku, czyli przeprawy na drugi brzeg rzeki. Wyruszać na szlak wprost z łódki, to rzecz niespotykana. A co powiedzieć, jeśli szlak pnie się od razu ostro w górę, wyciskając niemal siódme poty? Ścieżka wije się przez piękny jodłowy las i po około 40 minutach doprowadza do budki, w której kupuje się bilet wstępu na platformę widokową [opłata obowiązuje od 20 kwietnia do 31 października; w tym samym dniu bilet upoważnia do wstępu na drugą platformę – na Okrąglicy]. Można też nabyć broszurki i pamiątkowe gadżety oraz przybić pieczątkę w książeczce lub na mapie — na dowód, że dotarliśmy do tego miejsca. Na SOKOLICĘ (747 m n.p.m.) czeka nas jeszcze krótka wspinaczka po białych skałkach. Dla ułatwienia po bokach zamontowano poręcze, które przydają się zwłaszcza podczas schodzenia i przy brzydkiej pogodzie. Przepaścisty wierzchołek (wznoszący się 310 metrów ponad poziom rzeki), ograniczony ze wszystkich stron metalowymi barierkami, zapewnia nieco adrenaliny (zwłaszcza gdy jest się z dziećmi) i niezrównane widoki. No i rośnie tu najsłynniejsza sosna w Polsce.

Pienińskie sosny są reliktem z holocenu. Cóż to oznacza? Ano tyle,
że w dzisiejszej szacie roślinnej tych terenów sosny nie występują. Ostały się
jako pozostałość po pradawnych borach sosnowych jedynie w niewielkich
skupiskach na skałach, czyli tam, gdzie inne drzewa nie dają rady rosnąć.

Z Sokolicy niebieski szlak prowadzi przez chwilę wygodną ścieżką, a potem proponuje krótkie, eksponowane przejście granią Pieninek. SOKOLA PERĆ to kilka skalnych odcinków oraz trochę sztucznych stopni i poręczy. Po drodze można się zatrzymać w dwóch miejscach widokowych. Zabezpieczona rampa w okolicy Czertezika (772 m n.p.m.) pozwala podziwiać dopiero co zdobytą Sokolicę oraz środkową część przełomu. Podobne widoki roztaczają się z wierzchołka CZERTEŻA (774 m n.p.m.), który zdobywa się, pokonując kilkanaście schodków. I tyle, Sokola Perć za nami. Teraz czeka nas łatwy, przyjemny odcinek wiodący przez śródleśne polany i niewielkie wzniesienia do Bajkowa, miejsca połączenia się szlaku niebieskiego z żółtym. Przez kilkanaście minut wędrujemy za obydwoma szlakami, odbijając w końcu wraz z niebieskimi znakami na Górę Zamkową (799 m n.p.m.) i do groty z figurą świętej Kingi. Ruiny najwyżej położonego zameczku w Polsce (podobno pamiętającego XIII wiek) mogą rozczarować. Ot niewielki fragment murów i dziura, która spełniała rolę cysterny na wodę. Miejsce robi wrażenie pod wieczór, gdy nie ma tu nikogo, w środku dnia i w tłumie gromadnie posilającym się kanapkami trudno o zachwyt. Jeszcze dwadzieścia lat temu można było stąd podejść ścieżką na grań Zamkowej Góry, do pięknego miejsca widokowego. Niestety, w 1995 roku dróżkę zamknięto dla ruchu turystycznego.

Wspinaczkę po skałach ułatwiają barierki.

Niebieski szlak prowadzi dalej przez Ostry Wierch (851 m n.p.m.) i przełęcz Koszarzyska pod Okrąglicę (982 m n.p.m.), główną kulminację Trzech Koron. Podejście jest strome, choć krótkie. Dalej na przełęcz Szopka, zwaną też Chwała Bogu, z której roztaczają się ładne widoki na Tatry. Do Sromowców Niżnych zeszliśmy szlakiem żółtym, czyli urokliwym Wąwozem Szopczański. Zanim całkowicie dotarliśmy do cywilizacji, zjedliśmy jeszcze obiad w schronisku Trzy Korony, usytuowanym na obrzeżach miejscowości, w pobliżu wejścia do parku narodowego (godzina czekania na jedzenie, rekord wśród odwiedzonych przez nas placówek PTTK!).

Tatry widziane z przełęczy Szopka (Chwała Bogu).

Ze Sromowców do Szczawnicy można wrócić albo flisacką tratwą, albo rowerem, albo busem. Na własnych nogach nie polecamy. Spacerowy trakt — Droga Pienińska — jest wprawdzie malowniczy, wygodny i pięknie poprowadzony nad Dunajcem, ale wymaga przetruchtania ponad 10 kilometrów. To dodatkowe 2,5 godziny marszu. Przejażdżka busem jest natomiast mało atrakcyjna, jeśli jednak z gór zejdziemy późno, może się okazać jedyną dostępną opcją. W październiku ostatni spływ wyruszał z przystani w Sromowcach Niżnych około 16.00, a ponieważ nie udało nam się na niego załapać, postanowiliśmy skorzystać z rowerów. Można je wypożyczyć w Sromowcach i oddać w punkcie w Szczawnicy do zmroku. Droga Pienińska, którą wiedzie również szlak rowerowy, prowadzi po słowackiej stronie wzdłuż Przełomu Pienińskiego i pozwala podziwiać rzekę z innej perspektywy niż na spływie (dwa małe podjazdy na trasie, nieco ponad godzina jazdy).

Las w barwach jesieni – gdzieś na niebieskim szlaku w Pieninach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz