(szlaki: niebieski — czarny — zielony — żółty — czarny — żółty)
czas przejścia: 5,5 godziny suma podejść: 1000 m dystans: 16 km trudność: ** infrastruktura: schronisko PTTK na Hali Miziowej
Wybieraliśmy się na tę górę od roku, ale zawsze trafialiśmy na inny szlak. W końcu jednak trzeba było zdobyć drugi co do wysokości szczyt polskich Beskidów. Tym bardziej że Wawek, który zna masyw Pilska z narciarskiej scenerii, bardzo chciał poznać inne oblicze tych terenów. Najwyższy punkt masywu leży po słowackiej stronie i to również stanowiło atrakcję wyprawy. I choć zabrakło strażniczej budki z wopistą w środku, były barwne opowieści, jak to drzewiej bywało, słuchane przez Wawka z pewnym niedowierzaniem :). Dziś trudno nawet zauważyć, kiedy przekracza się granicę. Suma podejść na trasie, choć znaczna, nie jest nadmiernie odczuwana. To naprawdę fajna pętla.
Jeśli zachowam w sercu zieloną gałąź,
przyleci śpiewający ptak szczęścia
[przysłowie chińskie]
Niebieski szlak, którym początkowo wędrujemy, prowadzi na niewielką PRZEŁĘCZ PRZYSŁOPY. Ze ścieżki co i rusz rozpościerają się widoki na wieś. Horyzont od strony Korbielowa zamyka potężny masyw Babiej Góry. Okolica jest sielska, a zdobywanie wysokości niezbyt uciążliwe. Na szlaku nie spotykamy żywej duszy. Dopiero na przełęczy, gdzie niebieski szlak się kończy, a my odbijamy za czarnymi znakami, pojawiają się turyści. Ponieważ podejście na siodło niezbyt nas zmęczyło (choć końcówka nie należy do lajtowych :-), bez odpoczynku maszerujemy dalej. Czarny szlak okazuje się bardzo malowniczy. Prowadzi nim również ścieżka przyrodnicza (wiedzie aż do Hali Miziowej), a jej tablice pozwalają poznać ciekawostki na temat flory i fauny tych terenów. Ten odcinek trasy (i dalej za zielonymi znakami do schroniska na Miziowej) to właściwie przyjemny spacer. Wysokość zdobywa się powoli, a niespieszna wędrówka z widokowymi polanami pozwala nacieszyć się tym wszystkim, z czym wiążą się góry.
Skałka (1235 m n.p.m.) — niewybitny, zalesiony szczyt, który mija się, wędrując szlakiem zielonym na Halę Miziową. Nazwa wzięła się od licznych w okolicy bloków skalnych. |
Dawne schronisko miało 170 miejsc noclegowych, sanitariaty z ciepłą wodą i światło elektryczne. Luksus. Na uroczyste otwarcie obiektu przybyło 1500 osób! [zdjęcie pochodzi z portalu: fotopolska.eu] |
Czas jednak ruszyć na szczyt Pilska. Poprowadzi nas żółty szlak, nieco dłuższy od alternatywy — czarnego — ale o niebo piękniejszy. Ten drugi zostawmy sobie na zejście, wiedzie nudnym i stromym stokiem wzdłuż trasy narciarskiej (brzydota rozjechanego stoku aż kłuje w oczy), a jedyną jego zaletą jest to, że błyskawicznie sprowadza w dół. Natomiast żółty szlak prowadzi malowniczą kamienistą dróżką, najpierw piękną świerczyną z kępami paproci, a potem wśród wysokiej kosówki. Po drodze mija się symboliczny grób Franciszka Basika z Korpusu Ochrony Pogranicza, który poległ tu 1 września 1939 roku.
Żółty szlak wiedzie przez rezerwat Pilsko. Chroni się w nim górnoreglowy bór świerkowy. Franciszek Basik, którego upamiętnia żelazny krzyż, był jedną z pierwszych ofiar wojny. |
Kopuła Pilska ma dwie kulminacje. Niższa znajduje się po polskiej stronie i zwana jest GÓRĄ PIĘCIU KOPCÓW (1542 m n.p.m.). Rozległa platforma szczytowa porośnięta jest kosówką i pokryta tu i ówdzie rumowiskiem skalnym. Kiedy opowiadamy Wawkowi, że w latach naszej młodości dalsza trasa, czyli wejście na główny szczyt Pilska, wymagała paszportu oraz zameldowania się u wopisty pełniącego dyżur w specjalnie postawionej budce, bardzo go to bawi. A gdy dodajemy, że jeszcze nieco wcześniej nawet nieumyślnie przekroczenie granicy biegnącej wierzchołkiem góry mogło zostać ukarane, patrzy na nas, jakbyśmy opowiadali mu bajki (nam też czasami nie chce się w to wierzyć :). Z Góry Pięciu Kopców na PILSKO (1557 m n.p.m.) wiedzie już tylko czarny szlak. Ładna widokowa ścieżka dosłownie po kilku minutach wyprowadza na porośnięty kępami kosodrzewiny i trawą wierzchołek. Roztacza się z niego piękna panorama. Przy dobrej pogodzie widać nie tylko całe Beskidy Zachodnie, ale też Tatry, Małą Fatrę i jezioro Orawskie.
Na wierzchołku spędzamy trochę czasu. Wyganiają nas w końcu gęstniejące chmury. Schodzimy czarnym szlakiem na Halę Miziową i nie zatrzymując się w schronisku, uciekamy przed deszczem i burzą w dół — żółtym szlakiem do Korbielowa. Trasa przecina kilka leśnych dróg, które w zimie pełnią rolę nartostrad. Oznakowanie nie jest najlepsze, zgubić się jednak trudno. Szlak, zwłaszcza w środkowej części, może się podobać, nie oferuje widoków, ale wąskiej leśnej ścieżce trudno odmówić uroku. A potem już tylko cywilizacja, przynajmniej do następnego wypadu :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz