6 marca 2014

KOZY — PORĄBKA: niebieskim szlakiem z odbiciem nad Wilczy Staw

Kozy — Wilczy Staw — Rezerwat Buczyna na Zasolnicy — Porąbka
(szlak niebieski, odbicie nad staw bez szlaku)

czas przejścia: 3 godziny    suma podejść: 300 m    dystans: 8 km    trudność: *
infrastruktura: brak

Jesteśmy na tym szlaku często, niebieskie znaki wiodą tuż koło naszego domu. Mamy do tej trasy sentyment, choć nie jest ani spektakularna, ani nazbyt widokowa. Potrafi jednak zaskakiwać — przemierzając ją, wiele razy widzimy, jak bardzo i jak szybko siły przyrody potrafią zmienić krajobraz. Niby prosta, przyjemna droga wygodnym leśnym duktem — w poczuciu człowieka coś trwałego, trudno zniszczalnego, a tu którejś zimy drogę zagradza nam kamienne lawinisko (po roku nie ma po nim śladu), wiosną pojawia się znikąd szeroki potok, zalewając kilkanaście metrów szlaku, jesienią natomiast pod naporem wiatru drzewa łamią się jak zapałki, zawalając przejście… Innej zimy gałęzie uginają się pod ciężarem śniegu tak mocno, że głaszczą nas po głowach.

W bukach tyle jest światła | Ty masz sukienkę z chłodu […]
Szumi nam dobrym słowem | Drzewo i pejzaż złoty
[Jerzy Harasymowicz]

Niebieski szlak z Kóz do Porąbki wyznakowano w 1968 roku. Polecał go ze względu na piękne widoki na równiny Władysław Krygowski w swoim niezrównanym przewodniku po Beskidach. Dziś widoków nie ma aż tylu i nie są tak malownicze, a turyści rzadko tu zaglądają. Zwykle na leśnej ścieżce spotyka się tylko mieszkańców okolicznych wsi i przysiółków. Czasem podczas wędrówki nie mijamy nikogo. Szlak zaczyna się w centrum wsi, przy dworcu kolejowym, ale jeśli korzysta się z własnego środka lokomocji, najlepiej podjechać do górnych Kóz i wejść na trasę gdzieś w okolicy ulicy Działy. Samochód można zostawić na przykład przy pętli autobusowej pod kamieniołomem, w niedzielę nie odjeżdża stamtąd żaden autobus, a w normalne dni zaledwie kilka.

Jesienią buczyna stroi się w kolory…

KOZY z okolicy głównej drogi nie wyglądają zbyt malowniczo, tereny pod kamieniołomem to jednak zupełnie inna bajka — ostatnimi laty wyrosło tu wprawdzie mnóstwo domów, ale krajobraz wciąż jest sielski. Jeszcze niedawno zimą można było spotkać na leśnych duktach amatorów biegówek, a ja sama po obfitych opadach śniegu do sklepu ruszałam z synem na sankach :-). Wydaje się jednak, że te czasy to już przeszłość. Ostatnio w lesie rządzą leśnicy. Prowadząc jakieś absurdalne prace w ramach projektu małej retencji w Beskidach, poszerzają leśne ścieżki do rozmiarów asfaltówki, a przy okazji wycinają mnóstwo drzew. Ich łupem padł też niebieski szlak — zaraz po wejściu do lasu trafia się na ogromny plac do składowania drewna, a potem maszeruje kilkaset metrów leśnostradą (dwa lata temu szlak biegł inaczej: wąziutką, malowniczą dróżką tuż nad ostatnimi zabudowaniami Kóz).

Las w pobliżu Wilczego Stawu we mgle i zapadającym zmierzchu.

W ramach szukania bardziej romantycznych miejsc warto odbić nad WILCZY STAW. Dojście ze szlaku wskazuje niewielki drogowskaz umieszczony na drzewie (miejsce odbicia jest dość charakterystyczne: z lewej pojawiają się zabudowania). Trzeba skręcić w prawo i ostro pod górę wspiąć się kilkadziesiąt metrów. Właściwie stawy są dwa. Pierwszy to sztuczny zbiornik zbudowany przez wspomnianych leśników. Jego otoczenie, zdewastowane przez prace ziemne, przypomina księżycowy krajobraz. Ładnie będzie tu za kilka lat, kiedy nad brzegiem wyrośnie młodnik. Ale nieco wyżej pośród zieleni kryje się drugi zbiornik — mały i uroczy. Miejsce przepiękne. To właśnie Wilczy Staw. Lubimy przychodzić tu o każdej porze roku i dnia. Niestety, bywa, że ciszę zakłócają motocykliści. Przyznam, że tej barbarzyńskiej potrzeby jeżdżenia po górach na pierdzących maszynach nigdy nie byłam w stanie zrozumieć.

Wilczy Staw, zwany czasem Starym Wilczym Stawem (w opozycji do nowego, sztucznego :). Nie wiadomo, jak powstał. Prawdopodobnie było to naturalne mokradło (w okolicy jest jesz­cze kil­ka), które otoczono kamienną groblą, by utworzyć minizbior­nik prze­ciw­po­ża­ro­wy. Nikt też nie wie, skąd wzięła się jego na­zwa.

Pod wieczór, kiedy między drzewami snują się mgły, nowy zbiornik też ma swój urok.

Z Wilczego Stawu na szlak najlepiej wrócić tą samą drogą. Po kilkuset metrach czeka nas dość strome (ale krótkie) podejście na kolejny leśny dukt. A potem już spokojny marsz do rezerwatu Buczyna na Zasolnicy. Nim dotrzemy do obszaru chronionego, miniemy dwa punkty widokowe. Wawek lubi zwłaszcza ten pierwszy, przy kapliczce na drzewie, bo widać stamtąd… elektrociepłownię. Ja wolę kolejny, z widokiem na Porąbkę oraz jezioro Czaniec. Pięknie prezentuje się też Palenica i dolina Wielkiej Puszczy. Jeśli chcielibyśmy zrobić pętlę bez schodzenia do Porąbki, możemy w tej okolicy podejść do czerwonego szlaku biegnącego grzbietem pasma. Oznacza to 100-metrowe wdrapywanie się bez znaków po stoku. Na górze trzeba jeszcze podejść kilkanaście–kilkadziesiąt metrów do znaków i już można maszerować na Hrobaczą Łąkę (a dalej na przełęcz U Panienki, skąd żółtym szlakiem można zejść do Kóz; inna opcja to odbicie z czerwonych znaków na szlak papieski i zejście przez kamieniołom).

Niebieski szlak z dywanem kolorowych liści…

Kto jednak nigdy nie był w rezerwacie, niech nie zbacza z niebieskiego szlaku. Przejście przez BUCZYNĘ NA ZASOLNICY jest naprawdę malownicze. Ten fragment trasy jest bardziej dziki, ścieżka robi się wąska, wokół ciągnie się las szarych buczynowych pni. Najładniej jest tu jesienią, kiedy liście przebarwiają się na czerwono, oraz wiosną, kiedy wszystko zaczyna budzić się do życia. Rezerwat nie jest rozległy, obcowanie z pięknym lasem szybko się kończy. Po około 20 minutach schodzi się do osiedla Gąsiory w Porąbce. Stamtąd wzdłuż szosy (uwaga na samochody!) dojdziemy w kilka minut do zapory i przystanku pekaesów.

W rezerwacie Buczyna na Zasolnicy. Chroni się tu ponad 130-letnie buki, pozostałości po dawnej puszczy karpackiej porastającej te tereny

A w drodze powrotnej, jeśli ktoś zdecyduje się
na marsz z Porąbki do Kóz znowu niebieskim
szlakiem, można trafić na piękny spektakl natury

2 komentarze:

  1. O, muszę wyruszyć na ten szlak. Opis super i foty super. Beskid Mały potrafi być magiczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafi, to prawda. Zapraszam po więcej inspiracji :) Idzie wiosna, znów wyruszymy więc na szlaki.

      Usuń