19 listopada 2014

KUŹNIE — REZERWAT SKALNYCH WYCHODNI

Twardorzeczka — dolina Twardorzeczki — Murońka — rezerwat Kuźnie — dolina Twardorzeczki — Twardorzeczka
(bez szlaku)

Rezerwat znajduje się na południowo-wschodnich stokach góry Murońka w pobliżu wsi Twardorzeczka. Obok jego północnych granic, górskim grzbietem, wiedzie zielony szlak z miejscowości Ostre (2 godz.).

Zanim udało nam się trafić do rezerwatu, zrobiliśmy dwa podejścia. Wszystko przez internet i nieaktualne, powielane od lat informacje. Według stron w sieci przez teren chroniony prowadzi oznakowana dróżka, na którą bez trudu można trafić i od strony grzbietu, czyli z zielonego szlaku na Magurkę Radziechowską, i od dołu, z doliny Twardorzeczki. Najpierw poszliśmy więc górą, ale żadnego odbicia do Kuźni nie znaleźliśmy. Tydzień później wróciliśmy, by spróbować szczęścia z doliny. Ponownie klapa. Tym razem jednak nie odpuściliśmy. Rezerwat przy odrobinie wysiłku łatwo namierzyć, z jego przejściem jest jednak trudniej — ścieżka dydaktyczna, o której wspomina net, w rzeczywistości nie istnieje, są natomiast powalone drzewa, chaszcze i rumowisko skalne. Trzeba tu walczyć o każdy metr przejścia, a bywa wręcz niebezpiecznie.

Wokół lasy i wiatr
I całe życie w wiatru świstach
[Jerzy Harasymowicz W lesie listopadowym]

Ale od początku. TWARDORZECZKA, niewielka wieś w pobliżu Żywca, ma niezwykle urokliwie położenie. Bardziej jednak niż z położenia, słynie z powodów muzycznych — stąd pochodzi znana wokalistka Monika Brodka. DOLINA POTOKU, od którego wieś wzięła nazwę, stała się naszym małym odkryciem — nie przypuszczaliśmy, że miejsce okaże się aż tak malownicze. Jesiennego dnia, kiedy tu przyjechaliśmy, wszędzie snuły się koronkowe mgły, dodając dolinie tajemniczej aury. Pierwsze 1,5 kilometra wędruje się asfaltem, ale nawet to nie psuje atmosfery tego zakątka. Szumiący potok w dole i szumiące drzewa w górze — naprawdę warto tu zajrzeć. Tego dnia spotkaliśmy po drodze tylko kilka osób, było cicho i nieco nostalgicznie, jak to zwykle jesienią w beskidzkich lasach.

Niczym w zaczarowanej krainie… Asfaltowa droga sprawia, że dolina Twardorzeczki to idealna trasa na spacer z dziecięcym wózkiem, ale także dla lubiących marsze nordic walking lub dla rowerzystów.

Tuż przed rozległą polaną przygotowaną do zwózki drewna asfalt się kończy. Dla turystów przygotowano tu miejsce na ognisko i wiatę. Po odpoczynku warto pójść jeszcze dalej, gruntówka leniwie pnie się do góry, a dojść nią można aż na Magurkę Radziechowską. My jednak przybyliśmy tu w konkretnym celu — znalezienia rezerwatu Kuźnie, szukaliśmy więc drogowskazu, ponoć ustawionego przy leśnym dukcie. Ale choć wypatrywaliśmy go w kilka osób, niczego nie znaleźliśmy. W końcu skręciliśmy w prawo, w trakt prowadzący zdecydowanie do góry. Wiedzieliśmy, że jesteśmy już daleko za ewentualnym odbiciem do Kuźni, dlatego postanowiliśmy dojść na szczyt MUROŃKA (1021 m n.p.m.) i stamtąd zejść do obszaru chronionego (zajmującego południowo-wschodnie stoki góry). Na grzbiecie zaskoczyła nas zima, płaty śniegu zalegały na sporym fragmencie szlaku — krajobraz był zupełnie odmienny od tego, co widzieliśmy tydzień wcześniej. Do rezerwatu zeszliśmy ścieżką odbijającą z grzbietu w okolicach szczytu. Dróżka, wyraźna przez 50 metrów, później zagubiła się w chaszczach i powalonych drzewach.

Kuźnie są rezerwatem przyrody nieożywionej. W górnej części występują liczne formy skałkowe
z murami i ambonami skalnymi.

REZERWAT KUŹNIE zajmuje sporych rozmiarów osuwisko. To prawdziwe zagłębie wychodni skalnych (których wysokość dochodzi do 11 metrów), różnorodnych głazów i jaskiń — najbardziej interesujące zgrupowanie tego typu form w Beskidzie Śląskim, dobrze jednak skryte pośród dorodnych drzew. Osobliwością florystyczną jest tu roślinność naskalna. Potężne baszty (wolno stojące bryły skalne) i ambony (skalne grupy złączone ze stokiem góry) zanurzone w gąszczu zieleni robią wrażenie, eksploracja rezerwatu na własną rękę jest jednak niebezpieczna ze względu na ukryte w runie liczne szczeliny skalne i leje zapadliskowe. Z małymi dziećmi lepiej się tu nie zapuszczać, o skręcenie nogi lub upadek bardzo łatwo. Teren podlega zresztą ochronie ścisłej i w ogóle nie powinno się do niego wchodzić. Ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero następnego dnia.

W rezerwacie znajduje się pięć jaskiń i dwa schroniska skalne. Największe jaskinie to Chłodna (długość
117 m, głębokość 17 m) i Pod Balkonem (długość 45 m, głębokość 10 m). Obie są objęte ochroną pomnikową.

Teren rezerwatu porasta bór jodłowo-świerkowy, zbiorowisko często spotykane w Beskidzie Śląskim i Żywieckim w wyższych partiach regla dolnego. Warstwę drzew tworzy świerk z domieszką buka, jodły i jaworu. Najstarsze świerki mają 130–140 lat. W runie dominuje trzcinnik leśny (trawa tworząca rozległe kępy, latem nawet ponadmetrowej wysokości), któremu towarzyszy borówka czarna, śmiałek pogięty (też trawa, tyle że nieco mniejsza) i paproć narecznica szerokolistna. W szczelinach i pęknięciach wychodni skalnych rośnie będąca pod ochroną paprotka zwyczajna i bardzo rzadka zanokcica skalna. W niższej części rezerwatu przeważają buki tworzące zbiorowisko buczyny karpackiej. Ze zwierząt spotkać tu można podobno nie tylko pospolitego lisa i borsuka, ale też wilka.

Dolną część rezerwatu zajmują rozległe głazowiska. Ogromne kamienie porośnięte zieloną poduszką mchów w jesiennym lesie prezentują się niezwykle malowniczo.

Zaintrygowana wieściami z internetu o ścieżce dydaktycznej po powrocie z wycieczki zadzwoniłam do nadleśnictwa, w którego gestii znajduje się rezerwat. Okazało się, że szlak owszem był, ale już kilka lat temu (!) ministerstwo ochrony środowiska kazało go zlikwidować. Kuźnie uznano za zbyt cenne z przyrodniczego punktu widzenia, by udostępniać je turystom. Tymczasem przejście przez rezerwat oznakowaną ścieżką dydaktyczną (sic!) jest polecane przez oficjalną stronę gminy i śląskie izby turystyczne. Cóż, kolejny dowód na to, że informacje raz wpisane do netu krążą później latami, powielane bez sprawdzenia i refleksji przez wszystkich dookoła. Dzięki temu wybraliśmy się jednak na eksplorację terenu, który normalnie byśmy sobie odpuścili — Wawek nie znosi łamania przyrodniczych zakazów :-).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz